sobota, 2 lipca 2016

Nareszcie w drodze

Od ostatniego wyjazdu do Azji minęło ponad 1,5 roku. W tym czasie wiele się wydarzyło i zmieniło w moim życiu. Na lepiej, na gorzej, ale najważniejsze, że wciąż do przodu. W grudniu 2015 narastająca potrzeba wyruszenia znowu w podróż, zmobilizowała mnie do intensywnego polowania na okazje lotnicze. Pod koniec grudnia udało się ustrzelić tanie bilety z Pragi przez Berlin i Abu Dhabi do Colombo. Tym razem tylko na miesiąc i tylko jeden kraj. Jedna wyspa, dwie do niedawna skłócone nacje, cztery religie i barwna historia Sri Lanki w ten o to sposób stają przede mną otworem...
Ostatni tydzień przed wylotem to ciężki okres przygotowań do wyjazdu a jednocześnie wyczyn organizacyjny. Musiałem po dopinać wiele spraw, spakować się na trzy różne wyjazdy, ogarnąć mieszkanie, podpisać nową umowę o pracę, zagrać koncert z zespołem i wyleczyć się z dwu tygodniowego kaszlu...

Ostatni dzień przed wyjazdem to istny maraton, ostatnie dopakowanie plecaka, kopiowanie danych, personalizowanie nowego komputera, dopinanie ostatnich szczegółów rezerwacji, tras dojazdu i środków lokomocji. Wyjazd 0700 z Młocin polskibus.com do Pragi, zakończenie przygotowań do wyjazdu 0430, pobudka 0545, czas na sen 1h i 15 minut!
Przejazd do Pragi bez zakłóceń. Na miejscu knedliki, gulasz, piwko i spacery po pięknym starym mieście, tak minęło pierwsze 36h wyjazdu.




Przejazd na lotnisku Havla, przeloty między Pragą, Berlinem, Abu Dhabi do Colombo bez większych niespodzianek. Obsługa w Air Berlin na znacznie wyższym poziomie niż niezdarne i nieogarnięte stewardesy z Etihad. Poza tym na trasie do Colombo ciągle trzęsło więc lot do przyjemnych nie należał. Po wylądowaniu szybka i bezproblemowa odprawa dzięki wcześniejszemu wyrobieniu wizy on line. Jeszcze tylko wypłata rupi z bankomatu, zakup karty sim Dialog i można zanurzyć się w lepką od ciepłej wilgoci Sri Lańską noc. Szybko wyłapuje nas kierowca tuk tuka. Ustalamy cenę za dowóz do Gh w Negombo na 400 rupi. Kolejną godzinę spędzamy na zwiedzaniu okolic Negombo. Nasz kierowca mimo bezpośredniego kontaktu telefonicznego z właścicielem Gh nie jest w stanie odnaleźć właściwego adresu. Po godzinie poddaje się i "sprzedaje nas" komuś bardziej doświadczonemu na postoju tuk tuków. Dogadujemy kolejny raz cenę i tym razem po 15 minutach jesteśmy we właściwym miejscu. Niestety to nie koniec. Okazuje się, że nie ma dla nas miejsca ale wszystko jest już załatwione i po kolejnej godzinie wracamy w okolice lotniska innym tuk tukiem do innego Gh. Mało śmiesznie, 2,5h na kręcenie się w tą i z powrotem by ostatecznie około 2300 czasu lokalnego znaleźć się w wynajętym pokoju. Tu na szczęście wita nas bardzo pomocna i sympatyczna właścicielka. Dogadujemy z nią godzinę śniadania i tuk tuka na rano co by nas zawiózł do portu na targ rybny. Prysznic, chwila relaksu przy świeżo zaparzonej herbacie z imbirem i idziemy spać na 5h!

0600 pobudka, ehh te wakacje w Azji... Szybkie śniadanie i już 0645 wsiadamy w tuk tuka i jedziemy na targ rybny. Na miejscu tłumy ludzi, jeszcze więcej ryb i straszny fetor, no ale szybko się przyzwyczajamy bo naszą uwagę przykuwają piękne ryby, ciekawi ludzie i zupełnie nowe widoki





 


Po południu wracamy do naszego Gh z krewetkami i miecznikiem na obiad, który zamawiamy u naszej gospodyni na 1700. Resztę czasu po szybkim prysznicu przesypiamy jak zabici.
Tak się prezentował nasz pierwszy porządny lankijski posiłek.


Wieczór spędzamy w domu, poznanego na targu sprzedawcy ryb, który zaprosił nas do siebie. W towarzystwie jego żony, oraz dwóch córek spędzamy czas na rozmowie i degustacji lokalnego araku. Tak aktywny dzień kończymy znów koło północy ze świadomością, że następnego dnia kolejny raz trzeba będzie wstać o 0600 by zdążyć na pociąg do Colombo a następnie do Jaffny. Ahh te wakacje w Azji...

Zdjęcia z Negombo

2 komentarze: